Święta.
Piszę trochę późno, ponieważ właśnie zakończyłam przeprowadzkę do nowego lokum. A co się z tym wspaniałego łączy? Nowa kuchnia. Już w pierwszych dniach rezydowania miałam okazję sprawdzić funkcjonalność tego, jakże przyjemnego pomieszczenia. Cała tegoroczna wigilia była przygotowana przez moją mamę, z - mam nadzieję, że dość znaczącą - pomocą z mojej strony. Swoje dwa grosze dorzuciła jeszcze Babcia. Wigilia była idealna.
Złożyły się na nią tradycyjne dania, jak i te osobiste, Nasze.
Ryba po Grecku. (a dokładniej dorsz)
Kapusta.
Drugi dzień świąt.
Na drugi dzień świąt przygotowałyśmy pieczoną gęś z jabłkami i suszonymi śliwkami. Podana została z pampuchami (bułeczki drożdżowe) i kapustą modrą. W związku z moim ogromnym zamiłowaniem do gęsi (i kaczek) tegorocznym, świątecznym dniem-faworytem, został właśnie ten.
Drugim powodem dla mianowania go "najlepszym" jest fakt, że lodówka nadal była pełna wigilijnego jedzenia. Z jak wielką przyjemnością usiadłam wieczorem na kanapie, przygotowałam porcję sałatki jarzynowej, ryby po grecku, i włą-
czyłam ulubiony film.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz